7 rzeczy, które świadczą o tym, że przytyłaś

przez Eliza Wydrych

Możesz sobie wmawiać, że wszystko jest okej, że spodnie skurczyły się w praniu, albo że fałdki na Twoim brzuchu zapewnią Ci ciepło podczas zimy, ale w końcu przychodzi taki moment, w którym będziesz musiała zrobić rachunek sumienia. No właśnie… to jest ten moment.

Ile punktów w Twoim przypadku to strzał w dziesiątkę?

1. Ulubione dopasowane rurki zamieniłaś na legginsy
Dopasowane rurki stały się zbyt dopasowane i żeby móc w nich normalnie oddychać musisz odpinać guzik? Poza tym masz w nich duży tyłek i tracisz czucie w łydkach przez uciskający materiał? Przecież legginsy wcale nie są takie złe. Przynajmniej będzie Ci wygodnie. Pamiętaj, czarny wyszczupla!

2. Coraz częściej sięgasz po luźne koszule, swetry i tshirty
Oversize jest taaaki modny! A Ty przecież podążasz za trendami. Hmm.. Czy aby na pewno kierujesz się modą? Czy może nosisz luźne ciuchy żeby nie podkreślać boczków, fałdek, bryczesów i zbyt dużego tyłka? No właśnie…

3. W restauracjach zamawiasz wszystko na co masz ochotę
Kiedyś liczyłaś kalorie, rezygnowałaś z deseru, a teraz zamawiasz przystawkę, danie główne, deser i cole. Życie jest zbyt krótkie żeby się ograniczać – tak sobie tłumaczysz. Częściej też wpadasz do fastfoodów i bierzesz ulubiony powiększony zestaw. Ah i jeszcze mcflurry do tego!

zdj.mamanaszpilkach.pl

zdj.mamanaszpilkach.pl

4. Omijasz wagę szerokim łukiem

Wyniosłaś wagę do piwnicy? Czy może baterie w niej wyczerpały się dwa miesiące temu? Z resztą nie ważne, wszyscy mówią, że kilogramy nic nie znaczą bo np. można mieć grube kości i co wtedy? Zafałszowany wynik. Lepiej się nie dołować. Zamiast tego zmierz się centymetrem. No właśnie, widział ktoś mój centymetr? Nie? Trudno. Chciałam dobrze.

5. Wykupiłaś karnet na siłownie i zapłaciłaś z góry za pół roku
Jesteś na maksa zmotywowana, będziesz chodzić codziennie na siłownie, albo na fitness, albo na wszystko!!!! Pierwszy krok już zrobiony. Karnet na pół roku jest Twój. No przecież byłabyś idiotką gdybyś nagle rzuciła go w kąt i wróciła do jedzenia pierników przed telewizorem. Szkoda by Ci było wydanej kasy. Prawda???

6. Zakupy? Może następnym razem
Kiedyś uwielbiałaś chodzić po sklepach, przymierzać ciuchy z najnowszych kolekcji i kompletować garderobę (która od lat jest już kompletna). Teraz wiesz, że przymierzając spodnie w rozmiarze 36 mocno się rozczarujesz, a przymierzając spodnie w rozm 36 w ZARZE wręcz się załamiesz.

zakupy-bicester

7. Często ściemniasz, że „od jutra dieta!”
Od jutra! Albo od poniedziałku. No dobra to już ostatecznie od pierwszego. Dieta oczywiście do odwołania, więc musisz się przed startem porządnie najeść. Toffifee, kinder country, śliwki w czekoladzie, burger w Trybunalskiej, czosnkowa w Chacie, tybetańskie pierożki, powiększony z wieśmakiem, cukierki z galaretką…. rozmarzyłam się.

Jak się pewnie domyślacie to wszystko napisałam z własnego doświadczenia. Może publiczny rachunek sumienia pomoże mi się zebrać do kupy. Ale najpierw powiększony z Wieśmakiem. Potem definitywny, nieodwracalny koniec!!
EDIT: Ten tekst pisałam pod koniec 2014 roku, teraz mamy początek sierpnia 2017. Ojjj wiele się od tamtej pory zmieniło. Zobaczcie jak udało mi się zmienić tryb życia, pokochać aktywność fizyczną i schudnąć…10kg! 

ZOBACZ TAKŻE

96 komentarzy

Aga 13 listopada, 2014 - 3:58 pm

Eliza przejrzałaś mnie…

Odpowiedz
GrubaGośka 13 listopada, 2014 - 3:59 pm

aż mi ciężko to przyznać, ale większość się zgadza

Odpowiedz
Anonim 13 listopada, 2014 - 3:59 pm

Dzisiaj kupiłam karnet na pół roku

Odpowiedz
Baśka 13 listopada, 2014 - 3:59 pm

Uwielbiam ten poziom sarkazmu 🙂 🙂 🙂

Odpowiedz
Poney 13 listopada, 2014 - 4:00 pm

1,3,4 się zgadzają

Odpowiedz
P. 13 listopada, 2014 - 4:01 pm

Ałć, zabolało.

Odpowiedz
Ewelina Przywara 13 listopada, 2014 - 4:02 pm

No to teraz już muszę przyznać się przed samą sobą 😛 Od jutra siłownia! 😀

Odpowiedz
Pocahontas Recenzuje 13 listopada, 2014 - 4:02 pm

Haha fajny tekst 😉

Odpowiedz
Igroszka 13 listopada, 2014 - 4:04 pm

W 36 się (jeszcze) wciskam… Za to bluzki oversize to dla mnie codzienność. Nie umiem się zmotywować. :((

Odpowiedz
Anonim 13 listopada, 2014 - 4:05 pm

racja 🙂

Odpowiedz
Monika 13 listopada, 2014 - 4:11 pm

Genialny tekst! Skąd ja znam te wszystkie wymówki… Ja dodałabym jeszcze „wiem że jestem na diecie ale przecież dzisiaj są moje urodziny/imieniny cioci/domówka u znajomych” itd 😛 Fajnie by było gdybyś napisała drugi tekst o tym jak znaleźć w sobie motywację (albo jak Tobie się to uda/udało). Trzymam kciuki! 😉

Odpowiedz
Anonim 13 listopada, 2014 - 4:39 pm

Na mnie zdecydowanie podziałały książki BeatyPawlikowskiej. Zaczynając od Planety dobrych myśli, po sagę zaczynajaca się na Dżungli podświadomości, a kończą a się Jesstem Bogiem

Odpowiedz
Anonim 13 listopada, 2014 - 7:04 pm

Hehe motywujacy tekst bylby dobry:) zwlaszcza ze widze ze Eliza jest nirmalna osoba ktora moglaby udzielic takich rad bo nie dostane motywacji od osoby ktora nie rozumie jak mozna zjesc ociekajacego tluszczem hamburgera 🙂 a zawsze sie smieje jak ogladam w poniedzialek tv: o 20.45 ugotowqni czyli obrzarstwo a o 21.30 top model czyli motywacja 🙂

Odpowiedz
Hania Es 13 listopada, 2014 - 4:17 pm

Damn 🙁

Odpowiedz
Jak ona to robi 13 listopada, 2014 - 4:23 pm

Ups! Wydało się!

Ja zawsze mam takie odczucia, kiedy spędzam kilka dni u mojej mamy 😉

Odpowiedz
Anonim 13 listopada, 2014 - 4:30 pm

Czy Ty mnie sledzisz ?
Wszystko idealnie trafione.

Odpowiedz
AleksandraNajda.com 13 listopada, 2014 - 4:33 pm

Zapisałam się do Pure NA ROK. Nie działa, jestem tam raczej gościem, niż domownikiem.

Odpowiedz
gossia 13 listopada, 2014 - 5:00 pm

Hahaha, witaj w klubie. Myslalam ze roczny karnet jakos mnie zmotywuje, ale przez ten czas bylam tam moze z 7x 😉

Odpowiedz
Anonim 13 listopada, 2014 - 4:37 pm

O nie!! Przejrzałaś mnie..

Odpowiedz
otoKika 13 listopada, 2014 - 4:39 pm

Początek diety może być tylko i wyłącznie w poniedziałek 😛 Nie ma co zaczynać przed weekendem

Odpowiedz
Ania 13 listopada, 2014 - 4:41 pm

ja piernicze.. 7/7 :/ chyba coś powinnam zmienić.. od jutra :p

Odpowiedz
Alabasterfox 13 listopada, 2014 - 4:45 pm

Wciąż mam cichą nadzieje, że uchronię się przed takimi skutkami zimy 😡 Niestety już zauważyłam, że nagle moje 10 km dziennie zamieniło się w 3, no bo przecież zimno, więc chodzić się za bardzo nie chce. Chyba wolę zapobiegać niż leczyć, więc przydałby się sensowny zimowy plan działania 🙂

Odpowiedz
Kasia 13 listopada, 2014 - 4:46 pm

Ja piernicze !!!! Wszystko! Z ręka na sercu wszystko sie zgadza jeszcze tylko nie wykupiłam karnetu ale jest juz w planach

Odpowiedz
Eira 13 listopada, 2014 - 4:47 pm

Ja wiem, że przytyłam, bo przeglądam się w lustrze. I nie ukrywam swojego grubego zadka. I tak go lubię. A w rozmiar 36 przestałam się mieścić gdzieś w 6 klasie podstawówki, czasy antyczne, ledwie to pamiętam. 🙂

Odpowiedz
Ania 13 listopada, 2014 - 4:49 pm

No tak, wszystko się zgadza 😀

Odpowiedz
Kamilaa 13 listopada, 2014 - 4:50 pm

6/7 , tylko wagi nie omijam:) a i ona również mi mówi, ze niestety magiczne 6 z przodu się pojawiło..ale zgodnie z punktem 7. od jutra dieta:) bo połowa rzeczy w garderobie leży nieużywana, czeka na lepsze, chudsze dni;)
Pozdrawiam gorąco;)

Odpowiedz
Anet 13 listopada, 2014 - 4:50 pm

O matko, to o mnie…

Odpowiedz
Dori 13 listopada, 2014 - 4:52 pm

Hej Eliza:) coś mi tu nie gra, bo po zdjęciach mi się wydawało, że właśnie schudłaś 😀 wczoraj przeglądałam Twoją kategorie „zdrowie” i z podziwem czytałam o zdrowych nawykach, a tu taka niespodzianka 🙂

Odpowiedz
kolorowo 13 listopada, 2014 - 4:56 pm

Spodziewałam się :
Ludzie w komentarzach na blogu piszą kiedy termin porodu

Odpowiedz
Kasia 13 listopada, 2014 - 5:04 pm

A ja wręcz przeciwnie, schudłam 27kg i jestem happy 🙂

Odpowiedz
Anczoch 13 listopada, 2014 - 5:10 pm

Mam tak samo jak ty… i jeszcze ten Wieśmnak na koniec. Dobiłaś mnie! 🙂

Odpowiedz
elaree 13 listopada, 2014 - 5:17 pm

Ileż w tym wpisie okrutnej prawdy…

Odpowiedz
Angelika 13 listopada, 2014 - 5:24 pm

Oj tam, oj tam 🙂
Hmm, jakbym słyszała swój wewnętrzny głos.
Może takie wyzwanie blogowe? 30 dni z fashionelką? Zdrowe jedzenie, dużo aktywności fizycznej, mega spalonych kalorii i dużo endofinek. Na koniec podsumowanie 🙂 Razem zawsze raźniej

Odpowiedz
Gab 13 listopada, 2014 - 5:54 pm

a ja ostatnio zgubiłam 12kg 🙂

Odpowiedz
Kasia 14 listopada, 2014 - 8:59 am

Gratulacje! Zazdroszczę 😀 też bym chciała… ale od jutra 🙁

Odpowiedz
Milena 13 listopada, 2014 - 6:21 pm

8. Jestem w ciąży – no przecież nie będę odmawiać dziecku (i sobie) jedzenia. 😀

Odpowiedz
ef 4 marca, 2015 - 7:34 pm

Ja jestem w 4miesiącu a waga minus 2,5kg… Zamiast czekolady i takieeeeego obiadu dla Dziecka – zdrowa, zróżnicowana dieta, owoce, koktajle na kefirku i koniec z nawykami jedzenia po 21 oraz podjadania łakoci:P W sumie zaraz posypią się posty o nieodpowiedzialnym macierzyństwie i odchudzaniu w ciąży. Dementuję – jestem pod opieką lekarza, wyniki mam super, Maleństwo rośnie w środkowym centylu. Nawet ja byłam zaskoczona wagą bo spadała a ja ani razu wymiotów itd… Mam tylko cichą nadzieję, że przez pozostałe 5miesięcy nie dowalę plus 20kg 😉

Odpowiedz
Świeżo upieczona 13 listopada, 2014 - 6:27 pm

Gorzej…kupiłam na rok 🙁 A waga nie jest z dokładnością po przecinku, jak poprzednia, więc udaję, że jej nie ma

Odpowiedz
olaboga 13 listopada, 2014 - 6:53 pm

nie wierze, wszystko sie zgadza, to znaczy, że nie jestem jedyna 😉 świetny wpis 🙂

Odpowiedz
Lollinka 13 listopada, 2014 - 6:53 pm

Eliza to jest SAMA PRAWDA. Za takie właśnie teksty uwielbiam Twojego bloga 🙂

Odpowiedz
angelika 13 listopada, 2014 - 6:55 pm

Dobrze powiedziane 😉 Pare punktow sie zgadzalo i staram sie wrocic do wagi poprzedniej nizszej o… duzo kg 😀 nie bede pisac ile bo az wstyd! RAZEM DAMY RADE :*

Odpowiedz
Martyna 13 listopada, 2014 - 7:00 pm

Nie wiem Elizo czy czytasz mi w myslach ale dzis przygladajac sie w lustrze po zjedzeniu zapiekanki popitej szklanka coli wyciagnelam zakurzone adidasy i stwierdzilam to do poniedzialku 🙂 trzymam kciuki za siebie i za swoje adidasy ze zmotywuja mnie do dalszej drogi 🙂 7 kilo zrzucilam rok temu dieta ale mysle ze sama dieta nie zrobi ze mnie Mel B 😉 trzymam tez za Ciebie kciuki i pozdrawiam 🙂

Odpowiedz
Karola Franieczek 13 listopada, 2014 - 7:04 pm

Cholera, a ja myślałam, że to jakieś pozaziemskie istoty zamieszkały w mojej szafie i pod osłoną nocy zwężają mi ciuchy. Jak żyć?! 😀

Odpowiedz
Sandra 13 listopada, 2014 - 7:26 pm

Ale trafiłaś z tym postem…

Odpowiedz
Patka 13 listopada, 2014 - 7:55 pm

o cholerka wszystko się zgadza! no tak, bo przecież przytyłam na serio 🙁

Odpowiedz
justy 13 listopada, 2014 - 8:15 pm

hahah ubawiłam się, dobry tekst. Ja dziękuję Bogu za cudowny metabolizm, mogę naprawdę duuuużo zjeść i nie tyję 🙂 odkąd pracuje i nie mam czasu na podjadanie to jeszcze nawet schudłam. Życie jest niesprawiedliwe 😉

Odpowiedz
sauer 13 listopada, 2014 - 8:16 pm

wykupiłam karnet na siłownie na rok <3
hahha te parę kilo tak motywuje, że hej!

Odpowiedz
Anonim 13 listopada, 2014 - 8:27 pm

Napisałaś o mnie ,skąd wiesz że taka istnieje ??Hehe :))

Odpowiedz
pikuś 13 listopada, 2014 - 8:32 pm

Właśnie mnie opisałaś

Odpowiedz
FashandRoll 13 listopada, 2014 - 8:51 pm

Częste chodzenie w legginsach i dresach jest zdradzieckie. W spodniach, szczególnie takich bez strechu od razu zawuażam nadprogramowe kilogramy. Gdybym chodziła codziennie w legginsach pewnie zorientowałabym się przy +5 kilo że coś jest nie tak 😉

Odpowiedz
Anonim 13 listopada, 2014 - 8:58 pm

A niech to! Jak Ty to zrobiłaś, że jednocześnie śmiałam się na głos i z przerażenia szeroko otworzyłam oczy?! Przejrzałaś mnie, Koleżanko, jednocześnie pisząc genialny tekst. Gratuluję!

Odpowiedz
CHIKITA 13 listopada, 2014 - 9:01 pm

A ja po prostu pomimo wielkich starań, zdrowego stylu życia nie mogę schudnąć…fuck! Poleca ktoś dobrego dietetyka z Bydgoszczy lub Gdańska?

Odpowiedz
Monika 13 listopada, 2014 - 9:39 pm

A ja właśnie wróciłam z siłowni, lekka białkowa kolacja i jest super. Dzisiaj ważyłam się pierwszy raz od 3 miesięcy. 4,5kg w dół, bez żadnej diety 🙂 Jaka ulga, że wpis mnie nie dotyczy (3-4 miesiące temu dałabym głowe, że piszesz o mnie) 🙂

Odpowiedz
Judyta 13 listopada, 2014 - 9:42 pm

’Nieważne’, nie 'nie ważne’. 🙂

Odpowiedz
Ola 13 listopada, 2014 - 9:42 pm

o boże, to o mnie!?

Odpowiedz
Al 13 listopada, 2014 - 10:03 pm

Wieśmak najlepszy w Maku <3

Odpowiedz
Eliza Wydrych Strzelecka 13 listopada, 2014 - 10:57 pm

Wiadomo!!! :))

Odpowiedz
Ola 13 listopada, 2014 - 10:30 pm

My kobiety… jak doskonale się rozumiemy;) High five za dystans do siebie! BTW, wyglądasz naprawdę dobrze;))

Odpowiedz
Niciutka 13 listopada, 2014 - 11:56 pm

A może by tak „od nowego roku”? To już niedługo, a przecież po drodze jeszcze święta… 😉

Odpowiedz
Eliza Wydrych Strzelecka 14 listopada, 2014 - 12:16 am

Podoba mi sie Twój tok myślenia ;D

Odpowiedz
Iza 14 listopada, 2014 - 9:39 am

Ten problem dotyczył mnie jakiś rok temu. Niby szczupła, a wiecznie niezadowolona z figury. A tu boom…jak grom z jasnego nieba pojawił się w moim życiu Crossfit. Trafiłam przypadkiem, zostałam na dłużej. Coś niesamowitego. Mam już za sobą debiut na zawodach. Waga ta sama, ( a nawet ciut większa), ale jest upragniony kaloryfer. Jem zdrowo, ale BigMac nadal nie jest mi obcy. Życie na ciągłej diecie nie ma sensu. Należy zmienić sposób odżywiania, wprowadzić zdrowe nawyki, ale nie katować się.

Odpowiedz
Kejti 14 listopada, 2014 - 9:40 am

Jeeeej, so true ;/ Wszystkie punkty mi się zgadzają… abu

Odpowiedz
olive 14 listopada, 2014 - 9:42 am

o kurcze idealnie wczoraj o tym wszystkim myślałam. Po ślubie przytyłam 6kg a po porodzie doszło mi do tego jeszcze dodatkowe 6kg czyli w sumie 12kg… :O i tak co kilka, kilkanaście dni niby to zaczynam dietę, niby jem zdrowo, niby się ruszam i zyskuję tylko tyle że dodatkowo nie tyję, bo ciągle oszukuję, chodzę do knajp, winko do kolacji, drinki na imprezie – dramat! Wczoraj jednak coś się we mnie zmieniło, pomyślałam, jak to? czemu godzisz się z byciem grubą, kupujesz rozmiar 40 zamiast 36? Czemu kupując spodnie nie bierzesz najładniejszych tylko szukasz tych które nie pogrubiają? Czemu jesteś zakochana w sukience w galerii ale nie kupisz jej bo powtarzasz sobie to nie na moją figurę? Kiedyś przecież nie miałaś grubych ud, łydek, ramion i wystającego brzucha. Postanowiłam to zmienić i jestem w 100% zmotywowana. Trzymam kciuki też za Ciebie i wszystkie dziewczyny 🙂

Odpowiedz
The KOBAGA 14 listopada, 2014 - 10:05 am

W moim przypadku chyba wszystkie podpunkty sie zgadzaja 🙂
Ale słuchajcie… własnie kupiłam ksiązkę o nietuzinkowy tytyle: „Kobiety, jedzenie i Bóg”. Wyjasniaja w niej jakie jest podłoże czestego siegania po smakołyki, objadania się czy szukania pocieszenia w jedzeniu. Jak przeczytam dam znać !

Odpowiedz
madlen 14 listopada, 2014 - 10:35 am

HEJ!
Swietny blog, duzo przydatnych opinii i recenzji (puder ktory polecalas Lancome okazal sie moim nowym przyjacielem), super artykuly, te bardziej powazne, jak i ten ostatni 🙂 z ktorym sie nie moge utozsamic na dzien dzisiejszy poniewaz spodziewam sie dzidziusia, ale i tak przyjemnie sie go czytalo. No i oczywiscie cudowne wnetrza ahhhhhh
Wszystkie inne blogi ktore odwiedzam przyciagaja mnie tylko pieknymi zdjeciami, Twoj oprocz tego zawiera wspaniale tresci. Gratuluje sukcesu i czekam z niecierpliwoscia na kolejne posty :] <3
PS sorry za brak polskich znakow 😛 to tylko moje lenistwo 😀

Odpowiedz
katriela 14 listopada, 2014 - 10:56 am

100% prawdy! POTRZEBOWAŁAM TEGO TEKSTU! Właśnie od jakiegoś miesiąca noszę się z zamiarem powrotu na siłownię. Przed ślubem schudłam 6 kg i wyglądam rewelacyjnie, a teraz stare nawyki wracają i kilogramy także. Eliza pomóż. Zrób aktywny plan na tydzień + zdrowe przekąski, może razem z Tobą będzie łatwiej, ba na pewno będzie. Pewnie nie tylko ja na to czekam. Życzę powodzenia, motywację myślę że tak jak i ja już masz 🙂 Działamy zatem ! Pozdrawiam serdecznie 🙂

Odpowiedz
chixi 14 listopada, 2014 - 1:26 pm

Ja jestem jakaś inna, dopiero jak schudłam zaczęłam chodzić w legginsach i oversizowych rzeczach, ale się nie daję jesiennemu lenistwu. Dzisiaj trening z Chodakowską zaliczony a zaraz biegnę na spacer-bieg z psem. Na lato będzie kaloryfer! 🙂

Odpowiedz
Eliza Wydrych Strzelecka 14 listopada, 2014 - 1:56 pm

Zmotywowałaś mnie, idę na siłownię.

Odpowiedz
Anonim 14 listopada, 2014 - 5:33 pm

Elajza i jak było na siłce?

Odpowiedz
Eliza Wydrych Strzelecka 14 listopada, 2014 - 5:36 pm

intensywnie 😀

Odpowiedz
justnie 14 listopada, 2014 - 2:16 pm

Całe szczęście, że tylko 6 się częściowo zgadza, ponieważ od kiedy pamiętam byłam grubasem, nigdy nie nosiłam rozmiaru 36 😀 Mam nadzieję, że niedługo osiągnę swoją wymarzoną wagę i będę mogła kupować ubrania, które mi się podobają, a nie które dobrze leżą. 10 kilo za mną, zostało 5 😉

Odpowiedz
Patrycja 14 listopada, 2014 - 3:06 pm

Wczoraj po przeczytaniu tego tekstu, wyciągnęłam spodnie, ktore kupiłam sobie w Zarze w rozmiarze 36, do których miałam schudnąć. Taka niby k*.wa motywacja… Oczywiscie, zgadnij co sie stało. No, brawo 😀 oczywiscie ze nie schudłam, a wręcz odwrotnie. Wiec wystawiam moje upragnione spodnie w rozmiarze 36 za polowe ceny, która zapłaciłam w sklepie…

Moze, któraś co juz schudła je sobie sprawi, w nagrodę 😀

Odpowiedz
Marta 14 listopada, 2014 - 4:03 pm

Dobra Eliza – czytam Cię od dłuższego czasu, Twoje posty jakoś nigdy do mnie nie przemawiały, aż do tego.

Jeszcze nikt mi tak dobitnie nie uświadomił, skąd się bierze ostatnio moja niechęć do rurek i zamiłowanie do legginsów :(((((

Odpowiedz
mademoiselle zu 14 listopada, 2014 - 4:29 pm

wywalam Cie z obserwowanych. 3/4 pkt sie zgadza aaaa prawda w oczy mnie zapiekla 😀

Odpowiedz
Paula 14 listopada, 2014 - 5:10 pm

Okrutny ten post!

Odpowiedz
hanka 14 listopada, 2014 - 10:52 pm

ja wzięłam się za siebie, bo podpisałabym się niemal pod każdym punktem ( poza siłownią, leń ze mnie śmierdzący) ale wiecie co? chudnę sobie, z niegdysiejszego 38 tyłam na 40, 42, zlazłam na 36. i nic to nie zmieniło. taaak, teraz, czasem zjem deser, czy burgera, teraz niby łatwiej jest się w sieciówce ubrać. niby jestem szczęśliwsza, niby. lecz ciągle z siebie nie zadowolona. wydaje mi się, że waga tak naprawdę guzik ma wspólnego z samozadowoleniem. byłam 16kg cięższa a byłam szczęśliwsza – bo tak mi się życie składało. teraz – szczuplejsza – niekoniecznie znaczy bardziej zadowolona. dziewczyny! życie naprawiać sobie trzeba zacząć od głowy, nie od dupy! mi tyłek zmalał. szczęśliwości się uczę powolutku.

Odpowiedz
Kasia 15 listopada, 2014 - 12:34 am

No i teraz jestem tak smutna, że bez tabliczki czekolady się nie obejdzie. Dieta od poniedziałku. Najlepiej 😀

Odpowiedz
Kasia 15 listopada, 2014 - 9:48 am

Świetny tekst, idealnie pasuje do mnie 🙂 Z tą tylko małą różnicą, że w tym roku na ładną sylwetkę na wiosnę pracę zaczęłam już od jesieni 🙂 I od prawie miesiąca codziennie ćwiczę pod okiem narzeczonego. Pierwsze efekty i zmiany już są, więc motywacja tym większa do dalszych treningów. Przede wszystkim lepsze samopoczucie, więcej energii, mniejsza chęć na słodycze + poprawa wyglądu i cery.

Tobie również życzę zgubienia wszelkich oponek:) Pozdrawiam

Odpowiedz
emma 15 listopada, 2014 - 6:31 pm

O matko, jak ja uwielbiam wieśmaki!

Odpowiedz
Gosja 15 listopada, 2014 - 7:25 pm

Boski wpis… ! Słowo w słowo, 100 % odzwierciedla rzeczywistość. No to drogie Panie od poniedziałku dieta 😉

Odpowiedz
Julia 15 listopada, 2014 - 8:17 pm

Co do punktu nr6 znalazłam obejście. Kupuję buty i torebki 😉

Odpowiedz
Monna 16 listopada, 2014 - 8:12 pm

ojej smutna prawda

Odpowiedz
Muszka 17 listopada, 2014 - 9:11 am

Ja na szczęście nie jem takiego syfu jak hamburgery i inne fast foody 😛

Odpowiedz
dominika 17 listopada, 2014 - 7:44 pm

Dzieki Ci Boze, za geny takie jakie mam

Odpowiedz
Eliza Wydrych Strzelecka 17 listopada, 2014 - 7:50 pm

zazdro

Odpowiedz
baka_neko 17 listopada, 2014 - 10:10 pm

„Ulubione dopasowane rurki zamieniłaś na legginsy” so true. Dla mnie analogicznie brzmi moje ulubione stwierdzenie: gdy boyfriendy stają się slim’ami… xD

Odpowiedz
Adrianna 18 listopada, 2014 - 10:13 am

haha 🙂 w tamtym tygodniu kupilam karnet na silownie, bylam zaledwie raz!

Odpowiedz
Dobre Geny 18 listopada, 2014 - 5:41 pm

O fuck… właśnie kupiłam karnet na pół roku i zapłaciłam z góry…
wiedz, że coś się dzieje…

Odpowiedz
As 20 listopada, 2014 - 12:21 pm

Ja mam w drugą stronę: gdy jeansy rozmiar 36 zaczynają spadać, to znaczy, że czas przestać zapominać o kolacji. Chętnie przyjmę od kogoś parę kilo, żeby nie wyglądać jak patyczak 😛

Odpowiedz
Aleksandra 22 listopada, 2014 - 4:36 am

O nie, ten post mi sie wcale a wcale nie podoba, wiem, ze mialo byc z humorem, ale jak dla mnie to nie jest powod do smiechu. Od 10 lat zmagam sie z bulimia i zdecydowanie jest to drazliwy temat dla mnie. Wiem, ze czasem sie oszukujemy, natomiast osoby takie jak ja nie musza szukac specjalnych znakow byc wiedziec, ze przytyly. Chcialabym moc sie czasem oszukac i po prostu czuc sie dobrze we wlasnym ciele. Presja w swiecie mody jest ogromna do tego. Ale jesli przynajmniej ktos szczerze sie usmiechnal, to i dobrze. 🙂

Pozdrawiam, Aleksandra

Odpowiedz
Maleńka bloguje 3 lutego, 2015 - 5:14 pm

Oj tak, totalnie się z tym wszystkim (niestety!) zgadzam. Doliczyłabym jeszcze unikanie zdjęć – przecież tak niekorzystnie na nich wychodzę – zima, grube ciuszki i wyglądam rozmiarowo jak Fiona, ta od Shreka. ^^

Odpowiedz
Anonim 15 lutego, 2015 - 2:22 pm

Nie noszę rozmiaru 36 i nigdy go nie będę mieć i nie chcę. To niezdrowy rozmiar bo od 36 juz tylko krok do 32… zatem jeśli jesz wszystko i dogadzasz sobie to pamiętaj SIŁOWNIA I FITNESS POWINNY BYĆ jedną z najważniejszych rzeczy na świecie. Uprawiany regularnie sport 3, 4 razy w tygodniu gwarantuje że nie przytyjesz po wieśmaku albo porcji tortu. Nie ma wymówek w takich kwestiach.

Odpowiedz
Anonim 15 lutego, 2015 - 11:32 pm

hii

Odpowiedz
Erill 16 lutego, 2015 - 2:56 am

Oczywiście masz racje 🙂
Aczkolwiek jest tez pewna doza generalizacji. Bo na przykład ja z wielu rurek zrezygnowałam z uwagi na zbieranie mi czucia w nogach, bo nie były przewidziane pod to, ze bede miała kształt miesnia a nie tylko sama skórę 😉
A ciuchy oversize mają tą zalete latem, że są zwiewne i nie kleją się do ciała 🙂

Ale fakt. Ja przytyłam.
Z drugoej strony majac 178 i ważyć 58 kg. Za duża przesada 🙂

Odpowiedz
Lidka 24 lutego, 2015 - 4:13 pm

Jakby to bylo o mnie,zawsze tak mowie \od poniedzialku zaczynam diete\juz czasem to sama siebie nie moge sluchac:(Wlasnie jestem na etapie odchudzania zobaczymy czy dam rade.Mysle ze to ten czas:)Juz najwyzszy czas:)Pozdrawiam:)

Odpowiedz
Anonim 3 marca, 2015 - 11:54 am

O rety, normalnie jasnowidzka 🙂 I to z działaniem na dużej populacji 🙂
Ja w niedzielę powiedziałam dość i od wczoraj walczę. Dziś – dzień drugi. A nadbagaż wychodowany przez 2 miesiące objadania się – 5 kg plus 5 które miałam swoją drogą tez zrzucić. Więc walczę i liczę że dam radę (20 kg jakoś zrzuciłam).
Trzymajcie za mnie kciuki, ja za Was też będę..

Odpowiedz

Dodaj komentarz