5 rzeczy, których nie wiedziałam przed założeniem bloga

przez Eliza Wydrych

Bloga prowadzę od ponad siedmiu lat. Pozwólcie, że sięgnę pamięcią do roku 2009 i napiszę Wam o pięciu rzeczach, o których wtedy nie miałam pojęcia.

1. Ludzie szybko się nudzą

Blogowanie to ciągłe zmiany – wymuszają to na nas czytelnicy. „Wymuszają” to może złe słowo, bo tak naprawdę to my potrzebujemy tych zmian. Gdybyśmy się nie zmieniali, już dawno byście o nas zapomnieli, a nasze blogi porosłyby mchem i hubą drzewną (zawsze mnie to coś przerażało). Musimy się zmieniać, by wciąż być w czołówce, by podtrzymywać Wasze zainteresowanie. Myślicie, że dlaczego blogerzy wprowadzają nowe kategorie i cykle? Właśnie dlatego.

Motyw metamorfozy mojego domu cieszył się ogromną popularnością, ale już przy trzecim pomieszczeniu ten entuzjazm opadł. I czyja to wina? No moja, bo powinnam nieco zmienić konwencję, pokazać to może w inny sposób. Znudziło Was to, a moim obowiązkiem było to przewidzieć. Potem dałam Wam odpocząć od metamorfoz, odczekałam miesiąc czy dwa i wróciłam z kuchnią. Zainteresowanie tym projektem również powróciło, a dla mnie to była świetna lekcja, by podrzucać Wam te treści w odstępach czasowych. Ciągnięcie niektórych cykli i kategorii na siłę nie ma sensu. Ludzie wciąż chcą czegoś nowego. Nowa fryzura, nowe ciuchy, stylizacja, kosmetyk, podróż… Grunt to robić wszystko zgodnie ze swoim sumieniem, czuć, że to my decydujemy o kierunku rozwoju bloga, i nie zbankrutować.

fashionelka-zdjecia

2. Blogowanie to nie tylko pisanie i robienie fotek

Kiedy zaczynałam swoją przygodę z blogowaniem, wszystko było takie proste. W 80% zajmowałam się (nieudolnym) pisaniem i robieniem zdjęć (również nieudolnie). Pozostałe 20% to (nieudolne) myślenie o rozwoju bloga. Dziś pisanie i robienie zdjęć to tylko wierzchołek góry lodowej. Pewnie kojarzycie ten obrazek przedstawiający górę lodową. Jej wierzchołek znajdujący się nad taflą wody to nic w porównaniu z tym, co jest pod wodą. Właśnie tak jest z blogowaniem. Czytelnicy widzą na blogu teksty i fotki. Nie widzą za to tej całej reszty (którą ja absolutnie uwielbiam).

Blogowanie to pełnoetatowa robota. Jesteś jednocześnie redaktorem, fotografem, kreatywnym, producentem, specem od SEO, negocjatorem, montażystą, researcherem, ambasadorem, PR-owcem, marketingowcem, korektorem (no chyba że tak jak ja tego nie ogarniasz i potrzebujesz pomocy), grafikiem (jak poprzednio) i marką. Część z tych rzeczy można zlecić, ale to jest ryzykowne (mam na myśli marketing). Większość topowych blogerek robi to wszystko samodzielnie. I teraz muszę Wam coś powiedzieć. Jeśli ktoś w tej dziedzinie nie wymiata, to nie ma szans utrzymać się na rynku. Po prostu nie ma.

Na koniec przypomnę pewien fakt: blogowanie to nie jest ciężka praca. Amen.

fashionelka-1

3. Trudno o przyjaźń w blogosferze

Zazdrość, zawiść i rywalizacja pojawiają się wtedy, gdy ludzie działający w tej samej branży mają takie same cele i motywacje. To ma podłoże psychologiczne i jest czymś absolutnie naturalnym, więc nie odkrywam teraz największego sekretu blogosfery. Oczywiście można to przeskoczyć. Kiedy poznajesz kogoś i zaczynacie nadawać na tych samych falach, to kasa, splendor, sława i miliony dolarów schodzą na dalszy plan. Wasza relacja jest ponad to.

Nie macie pojęcia, ile razy się nacięłam! Zostałam oszukana za plecami. Potem dowiadywałam się o tym np. od koleżanek z agencji reklamowych. Nigdy tego nie konfrontowałam, bo i po co. Po prostu to nauczka na przyszłość. Są jednak cudowni ludzie, których poznałam dzięki blogowi. Ludzie, którzy są mi bliscy, którym ufam i którzy są ważną częścią mojego życia.

4. Jedzenie jest strasznie niefotogeniczne

Nie wiedziałam tego wcześniej. 7–8 lat temu nikt nie fotografował jedzenia i nie wrzucał zdjęć śniadań na Instagram. Kiedy przypomnę sobie moje pierwsze przepisy wrzucane na bloga, od razu widzę te paskudne fotki zupy kalafiorowej i sosu z klopsikami. Bleeeh! Totalnie nieapetyczne, wręcz obrzydliwe. No ale serwowałam Wam tego typu zdjęcia, łudząc się, że zrobicie danie z mojego przepisu i umrzecie z rozkoszy. Potem przejrzałam na oczy i zaczęłam eksperymentować. Niesamowite, że dziś ludzie za pieniądze zajmują się stylizowaniem jedzenia do sesji. Wtedy to było nie do pomyślenia!

5. Przyjdą dni zwątpienia

Nie wiedziałam, że co pół roku będę zaliczać twórczego doła. Kwiecień i listopad – jak w zegarku. Nie da się cholerstwa uniknąć ani zagłuszyć. To jest megadziwne uczucie, bo wiem, że muszę coś zmienić, ale jeszcze nie wiem co. Żeby blog się rozwijał, nie mogę stać w miejscu; muszę wymyślać nowe tematy i cykle. Czasem to zmiany radykalne, a czasem tylko kosmetyczne. Mam wrażenie, że każda (nawet mała) zmiana posuwa mnie do przodu.

Co pół roku to mój okres stagnacji, czas na przemyślenia i obranie nowego kierunku działania. Wiecie, gdyby nie to, pewnie już dawno mój blog był umarł. Te doły to najlepsze i jednocześnie najgorsze, co mnie spotyka. To taki głos rozsądku, który mówi mi: „Eliza, to już czas! Jeśli chcesz, by Twój blog ciągle był w czołówce, musisz coś zrobić. Nie wiem co, nie patrz tak na mnie, sama to ogarnij. No przestań z tą miną kota ze »Shreka«! Dobra, ja spadam, radź sobie. Nara!”.

komp

Nauczyłam się z tym żyć. Wiecie, jak to zwykle wygląda? Przez miesiąc codziennie siedzę na Pintereście, szukając inspiracji. Potem oglądam jakiś serial, najlepiej wszystkie sezony w tydzień (obecnie „Orange is the New Black”). Te seriale to chyba forma resetu. Najwidoczniej go potrzebuję. Później przeprowadzam dziesiątki rozmów z mądrzejszymi ode mnie ludźmi i… BAM! Wpadam na coś. Mam nadzieję, że tym razem też tak będzie…

Właśnie tak to u mnie wygląda. Jestem ciekawa, jak jest z Wami – i nie kieruję tego tylko do blogerów. Wiem, że moi czytelnicy mają różne zajęcia. Jestem ciekawa, o czym Wy nie mieliście pojęcia przed rozpoczęciem nowej pracy.

ZOBACZ TAKŻE

47 komentarzy

MONA 16 listopada, 2016 - 7:14 pm

Fash, a co zrobić z prawami autorskimi? Większość serwisów i sklepów internetowych ma zastrzeżone w regulaminie, że nie wolno używać ich zdjęć. A na prośby z pytaniami działy PR nie odpowiadają… Takie robienie kolaży ze zdjęć, np. zalando (nawet z linkiem do ich strony) wydaje mi się nielegalne. Co o tym sądzisz?

Odpowiedz
Eliza Wydrych Strzelecka 16 listopada, 2016 - 7:49 pm

W przypadku sieciówek i zdjęć packshootowych to działa inaczej. Zwłaszcza jeśli mówimy o kolażach bazujązych na linkach afiliacyjnych. Spokojnie można z tych fotek korzystać i tworzyć poradniki zakupowe.

Odpowiedz
Aleksandra 16 listopada, 2016 - 7:19 pm

Mega ciekawy wpis i taki szczery, brawo! Fajnie, że nie boisz się o tym pisać i że o tym wspominasz. Może fajny był by cykl postów jak rozkręcać bloga i nad czym się skupiać 😉 taki mały przewodnik dla początkujących?! Co prawda ja od kilku lat piszę swojego bloga, bardziej hobbystycznie i jako taki mój pamiętnik, liczyłam, że może zdąbęde stałych czytelników, ale po tych latach chyba już nie mam na co liczyć, chyba nie każdy umie to rozkręcić, albo ja nie umiem 😉 ale lubię to robić i regularnie wrzucam nowe posty, także dla zainteresowanych zapraszam również i na mojego amatorskiego bloga 😉
Pozdrawiam Elizo i życzę dalszych sukcesów, bardzo chętnie do Ciebie zaglądam, a zwłaszcza do rubryki o podróżach 🙂

Odpowiedz
Olga 16 listopada, 2016 - 7:20 pm

Ja właśnie w tym momencie zaliczam takiego twórczego doła (ah ten listopad! <3) i nie wiem co mam dalej począć z tym swoim nierozwijającym się blogiem. Może byłoby łatwiej, gdyby nie praca na pełen etat, ale cóż… za coś żyć trzeba, a blogiem ZUSu nie zapłacę! 😀

Odpowiedz
Natalia 16 listopada, 2016 - 7:23 pm

Bardzo mnie zainteresowałaś. Ja dopiero zaczynam przygodę z blogowaniem, ale staram się traktować ją jak zabawę:)
Pozdrawiam. Podziwiam Cię!

Odpowiedz
riennahera 16 listopada, 2016 - 7:44 pm

Miło wiedzieć, że nawet Fashionelka ma blogowe zwątpienia.

Odpowiedz
a 16 listopada, 2016 - 8:02 pm

numer trzy, mogę przybić piątkę…

Odpowiedz
Eliza Wydrych Strzelecka 16 listopada, 2016 - 8:19 pm

Oj tak w blogosferze parentingowej to już w ogóle armagedon 😀

Odpowiedz
Sylwia 17 listopada, 2016 - 3:13 pm

oj chyba nie jest, aż tak źle 🙂 Przynajmniej nie zauważyłam tego. Tylko nie straszcie, że wszystko przede mną 🙂

Odpowiedz
Dominika 16 listopada, 2016 - 8:08 pm

Każdy ma chwile zwątpienia. Ja swoją miałam jakiś miesiąc temu, a potem skumałam się, że naknociłam w statystykach GA ulepszeniami i moje staty od 4 miesięcy wcale nie były do kitu i mój blog nie jest do kitu i co ciekawe odwiedza go coraz więcej ludzi tylko sama sobie jestem winna, bo zaczęłam kombinować z zaawansowanymi ustawieniami i ustawiłam tak, że sesja kończyła się u mnie po 3 sekundach. A ja od miesięcy zachodziłam w głowę dlaczego moje posty ktoś czyta w 3 sekundy i czy naprawdę ja i mój blog jesteśmy tacy beznadziejni.

Obecnie naprawiam swój błąd i to co widzę dało mi kopa. Co prawda poziom mojego bloga nie jest taki jak Twój, ale może kiedyś będzie. Zobaczymy 🙂

Dzięki za ten post, bo dał mi do myślenia. Czas chyba na kolejne zmiany. Mam pomysł na pewien cykl postów, ale póki co nie wiem jeszcze czy to dobry pomysł 🙂

Odpowiedz
SUZY 16 listopada, 2016 - 8:18 pm

Z tym pełnym etatem to masz absolutną rację, a ponieważ zawsze staram się, aby moje wpisy na blogu były na tip-top to mam wrażenie, że zajmuje mi to jeszcze więcej czasu niż innym. Ale kurczę, naprawdę to lubię i oto w sumie chodzi 😉

Odpowiedz
Eliza Wydrych Strzelecka 16 listopada, 2016 - 8:19 pm

Dokładnie, o to chodzi! 🙂

Odpowiedz
Anna 16 listopada, 2016 - 8:21 pm

Super wpis, oby wiecej takich. Faktycznie moze wiecej porad, np jak zaczac wspolprace, czekac, czy samemu pisac oferty, kiedy powinny zainteresowac sie blogiem firmy, po jakim etapie mozna z tego zyc , czy chwalic produkt czy najpierw napisac do firmy, ze jest sie zachwyconym jego dzialaniem i starac sie cos z tego wyciagnac…Takie tematy interesowalyby mnie najbardziej. Wydajesz sie byc szczera, naturalna, bezposrednia osoba, dlatego tu zagladam, pozdrawiam Anna

Odpowiedz
Anonim 16 listopada, 2016 - 8:29 pm

chyba CEO a nie SEO 😉

Odpowiedz
Eliza Wydrych Strzelecka 16 listopada, 2016 - 8:39 pm

miałam na myśli seo, blogerzy też się tym zajmują

Odpowiedz
Paula 16 listopada, 2016 - 8:32 pm

A może cykl co nowego u mnie? Marta Hening coś takiego zaczęła i czyta się to świetnie. Może powrót do tematyki sportu i jedzenia? Już dawno czegoś na ten temat nie było, a zawsze miałaś ciekawe rady. Albo cykl książka miesiąca, bo rzadko jakieś polecasz.

Odpowiedz
Lublinianka 16 listopada, 2016 - 8:50 pm

Od dawna marzę o założeniu własnego bloga. Mam nawet na niego oryginalny pomysł. Mój problem polega jednak na tym, że… w siebie nie wierzę. Jestem nieśmiała, mam niską samoocenę i boję się opinii ze strony znajomych gdy już natkną się na mojego bloga (który nie wiem, czy kiedykolwiek powstanie.. chyba dopiero, jak pozbędę się kompleksów :/ )

Dlatego Elizka mam do Ciebie pytanie: jak przełamać w sobie strach ? Co zrobić, by przestać myśleć „co pomyślą sobie moi znajomi?”

Odpowiedz
ewela 16 listopada, 2016 - 11:51 pm

mozesz pisac pod pseudonimem, jak wiekszosc chyba blogerow. Fashionelka tez tak zaczynala 😉

Odpowiedz
Karolajn 16 listopada, 2016 - 9:23 pm

Bardzo lubię Twoje wpisy o blogowaniu (najchętniej czytam podróże, wnętrza i inspiracje ślubne – przez te ostatnie trafiłam na Twego bloga i jestem Twoją wierną czytelniczką już kilka lat 🙂 ) Wznoszą w moje życie wiele cennych rad i wskazówek 🙂 Twój blog w ciągu tych lat przeszedł ogromną metamorfozę, Ty się rozwinęłaś, ewoluowałaś, robisz to co kochasz 🙂 Wychodzi Ci super! Wszystko na plus 🙂
Niedawno założyłam bloga, duży pochłaniacz czasu, ale podoba mi się pisanie, kreowanie, robienie zdjęć, ta cała otoczka. Sprawia mi to niesamowitą radość, a każde miłe słowo motywuje do działania i dalszej pracy! Mam nadzieję, że nigdy w siebie nie zwątpię i ta moja mała „przestrzeń” w Internecie nie obrośnie tym mchem i hubą drzewną :]
Pozdrawiam!

Odpowiedz
Zuzanna 16 listopada, 2016 - 9:26 pm

Eliza widać jakąś zmianę w Twoim pisaniu. Nie potrafię tego wytłumaczyć ale jakoś lepiej się to czyta 🙂

Odpowiedz
Alicja 16 listopada, 2016 - 9:33 pm

Świetny wpis, widać, że jest od serca. Takie lubię czytać u Ciebie najbardziej. Mam wrażenie, że Tajlandia dobrze na Ciebie wpłynęła

Odpowiedz
EJS 16 listopada, 2016 - 9:39 pm

Ja jestem księgową w Skarbówce i wlasnie dopadła mnie jesienna chandra. Zazdroszczę Ci Elizo Twojej pracy i szczerze gratuluje ogromnego sukcesu.Pozdrawiam wszystkich i ze tak to ujmę…byle do wiosny:)

Odpowiedz
www.meganlike.blogspot.com 17 listopada, 2016 - 3:52 am

Mnie tez troche dopadl troche dol chyba glownie przez pogode ktora wprawdzie gdzie jestem jest nie najgorsza ale juz jest ktrotszy dzien i mniej slonca. Inspiracji szukam w youtubie, blogach, na ulicach itp. podrozach po nowych miejscach, teraz jestem w nowym miejscu wiec niby jest duzo nowego ale rownoczesnie brakuje jakies energii, slonca, ciepla.

Odpowiedz
Natasha 17 listopada, 2016 - 8:34 am

Też aktualnie oglądam Orange is new black!:)
A co do punktu trzeciego… myślę, że ogólnie ciężko o taką prawdziwą przyjaźń, nie tylko w blogosferze. Niestety.

Odpowiedz
Kinga 17 listopada, 2016 - 8:51 am

A pamiętacie taki listopad, kiedy świeciło słońce i było błękitne niebo? Był takowy parę lat temu…miałyście wtedy doła? 😉
Niestety w tym roku jest faktycznie paskudny i depresja oraz niemoc twórcza dopadła i mnie. Jest to o tyle trudne, że moja praca wymaga pomysłowości i natchnienia bo prowadzę pracownię biżuterii artystycznej, a klientki ciągle chcą czegoś nowego.
Bardzo fajny blog Elizo, trafiłam tu jakiś czas temu i śledzę oraz przymierzam się do pisania własnego. Pozdrawiam.

Odpowiedz
Anita 17 listopada, 2016 - 9:12 am

Ta beżowa sukienka jest piękna, wiem, że już dawno się pojawiała, ale możesz powiedzieć skąd ona jest? Albo jak nazwać takie ubranie przy wyszukiwaniu w sklepie internetowym?

Odpowiedz
Eliza Wydrych Strzelecka 17 listopada, 2016 - 9:19 am

Jest z new looka, występuje też w wersji czarnej. Mam obie, są super kobiece <3

Odpowiedz
Anonim 17 listopada, 2016 - 11:09 am

Bardzo fajny wpis, przyjemnie sie cyztało… takie blogowanie od kuchni 🙂

Odpowiedz
Eliza Wydrych Strzelecka 17 listopada, 2016 - 11:13 am

Takie trochę „cierpienia (nie)młodej blogerki” 😛

Odpowiedz
Tanja 17 listopada, 2016 - 11:14 am

Nie wiedziałam, że miewasz gorsze dni. To w sumie pocieszające. Jesteś dla mnie wzorem do naśladowania. To jak przekształciłaś bloga w biznes, to jak od tylu lat działasz z niesłabnącym zapałem. Czasem myślałam, że ze mną jest coś nie tak, że ja miewam gorsze dni, nawet miesiące. Lepiej mi, bo czuję się usprawiedliwiona. Co więcej, pokazałaś mi, żę te dni zwątpienia są potrzebne żeby potem ruszyć z kopyta.

A co do Orange is the new black – to mój ulubiony serial <3

Odpowiedz
Magda 17 listopada, 2016 - 4:24 pm

Czy ogarnianie SEO jest skomplikowane ? Pytam bardziej o to czy wystarczy poznajdywać wskazówki w necie czy po prostu istnieją jakieś niepisane triki przekazywane pomiędzy znajomymi / specjalistami SEO ?

W ogóle lubię Twojego bloga. W dużej mierze właśnie dlatego, że nie jestem wstanie przewidzieć jaki będzie temat przewodni nowego posta. Czyli po prostu za różnorodność ?:D Chyba tak 🙂 Sama nie bloguje i patrząc na Twojego bloga myśle, że kurcze fajnie by było też… 😀 Tylko jak przychodzi co do czego to „robić” się nie chce 😀 Doceniam trud włożony w prowadzenie bloga, serio. No i oczywiście życzę powodzenia w dalszym blogowaniu 🙂 Niech motywacja będzie z Tobą 😛

Odpowiedz
Łukasz Przechodzeń 18 listopada, 2016 - 8:28 am

Oj tak, listopad to u mnie kumulacja zwątpienia. Ale to przez pogodę. Jak przymrozi trochę i spadnie śnieg, od razu mi humor wróci.

Odpowiedz
M. 18 listopada, 2016 - 12:19 pm

Gdy ja założyłam bloga, jeśli chodzi o punkt 3 – miałam szczęście. Poznałam wspaniałe dziewczyny, które o matko uwielbiam <3 choć ich blogi to nie moja bajka – parenting. Ale podpowiadają, czasem ratują na CITO, wspierają. Mają duuuużo większe zasięgi niż ja ale są tak serdeczne, że cholera cieszę się, że poznałam takich ludzi! Gdyby nie blog – nie poznałabym ich. Bo jak?

A co do resetu – nawet jak się pracuje na etacie takie resety sa potrzebne… . CZasem trzeba po prostu oczyścić umysł i oddać się zwykłej, egoistycznej przyjemności! 🙂

Ps. Ej, ej ej – ja te metamorfozy domu to ja czekam jak spragniony wody!!!

Odpowiedz
Eliza Wydrych Strzelecka 18 listopada, 2016 - 4:06 pm

M. to super, że czekasz. Bo na dniach zaprezentuję plan metamorfozy kolejnego pomieszczenia <3

Odpowiedz
M. 18 listopada, 2016 - 4:29 pm

No Kochana nareszcie!!!!

Odpowiedz
M. 18 listopada, 2016 - 12:22 pm

Ps. Mówisz, że zawiść, zazdrość i robienie za uszami… To raczej nie charakter blogosfery ale chyba każdej dziedziny pracy. Wszędzie znajdzie się jakaś małpa. Ale… to już kwestia kultury i wychowania – tak mi się wydaje. Jeśli nie zostaniesz nauczona cieszenia się czyimś sukcesem i zwykłej serdeczności, życzliwości – potem jesteś małpą 😀

Odpowiedz
Eliza Wydrych Strzelecka 18 listopada, 2016 - 4:05 pm

Dokładnie tak! Zawiść ma podłoże psychologiczne i tak naprawdę występuje w każdej branży, niestety.

Odpowiedz
enn 18 listopada, 2016 - 3:40 pm

Jedna rzecz, której nie wiedziałam o Elizie: jest przeprzeprzeprzemiłą osobą. Oczywiście podobny wizerunek prezentowałaś na blogu, ale miałam okazję poznać Cię na żywo i masz tak sympatyczny stosunek do ludzi i świata, że aż mnie to oczarowało 🙂 Jestem zdania, że wśród ludzi przeważają te uprzejme osoby i spotkanie kogoś miłego nie jest niczym szokującym, ale to jak jesteś urocza przebija wszystko. Normalnie aż można pozazdrościć Twoim przyjaciółkom i mężowi tak fajnej osoby w ich towarzystwie 🙂

Na Twój blog wpadam nieregularnie, ale jak już wejdę, to staram się nadrabiać zaległości. Zdecydowanie widać, że się rozwijasz i nie spoczywasz na laurach. A najbardziej lubię posty o podróżach. Tych podróży szczerze zazdroszczę, ale mam nadzieję, że kiedyś będę w stanie sobie na nie pozwolić, a wtedy dzięki Twoim postom będę wiedziała co, gdzie i jak 😉

Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia!

Odpowiedz
Eliza Wydrych Strzelecka 18 listopada, 2016 - 4:04 pm

Ojej ale mi miło! Zdradź proszę gdzie miałyśmy okazję się poznać? 🙂

Odpowiedz
M. 18 listopada, 2016 - 4:31 pm

ENN zgadzam się! 🙂

Odpowiedz
Monika 18 listopada, 2016 - 9:21 pm

To dlatego nic w moim życiu nie rusza… Fajnie i prosto to opisałaś.

Pozdrawiam.

Odpowiedz
Dotee 20 listopada, 2016 - 3:40 pm

To prawda, że kryzys twórczy zdarza się regularnie, właśnie ostatnio musiałam sobie z nim radzić! Ale ja nie o tym. Chciałam Ci jedynie napisać, że TEŻ SIĘ BOJĘ HUB ;o nawet dziś widziałam kilka, jeszcze do tego na martwym drzewie. Mrok i rozkład. One są jak anomalie w budowie wszechświata. Boję się ich dotknąć żeby na mnie nie przeszły. I nigdy nikt tego nie rozumiał! Czuję się zrozumiana w kwestii hub! hehe. Miłej niedzieli 🙂

Odpowiedz
Karolina 20 listopada, 2016 - 7:36 pm

A widzisz, to zależy co kogo interesuje 🙂 Ja bardzo chętnie oglądam metamorfozy mieszkań / domów (bo to moja branża) a już niechętnie posty o podróżach (bo moja sytuacja finansowa nie pozwala mi na tak ekskluzywne spędzanie wolnego czasu jak większość blogerów, to po co mam się denerwować, że mnie nie stać). Omijam posty o hybrydach, ale chętnie wczytuję się w posty o pielęgnacji włosów. I tak dalej, i tak dalej… Nigdy się wszystkim nie dogodzi 😉
Jeżeli chodzi o mnie jako czytelniczkę to zniechęcająco działają na mnie długie przerwy (miesiąc i dłużej) w publikowaniu postów i za dużo wpisów reklamowych.
Moim sporym problemem jest walka o swoje – czyli marketing, wycena swojej pracy i chwalenie się nią. Nie umiem bezczelnie lecieć do każdego, żeby się promować, a wiem, że bez tego ani rusz. Dlatego wracam na etat a jak już w końcu nabiorę tych umiejętności to zaryzykuję znów własną działalność 🙂
Pozdrawiam!

Odpowiedz
Marta 21 listopada, 2016 - 1:08 pm

„Blogowanie to nie jest ciężka praca” <3 pamiętam to zamieszanie z Tamarą 🙂

Odpowiedz
Ola 23 listopada, 2016 - 8:29 pm

Cieplej mi na serduchu, że nie tylko ja przeżywam właśnie listopadową stagnację… Teraz się już ostrząsam, ale ciekawe jak będzie za pół roku. 😉 Buziak!

Odpowiedz
Gadkamatka 24 listopada, 2016 - 1:59 am

U mnie w czołówce brak czasu i punkt 5, dopełniony przesytem w sieci blogerów parentingowych, mam wrażenie, że każdy z nas pisze o tym samym, dasz zajawkę tematu i leci przez kolejne blogi… taka ulepszona wersja pierwszego postu w sieci, a danym okresie 🙂

Dziecko, dom, blogowanie, praca w korpo po 12h. Widzę na swoim blogu przerwę i łapie mnie takie wnerwienie, że wszystkim bym rzuciła w kąt.. Reset na dwa, trzy tygodnie i wracam z nowymi pomysłami … Ktoś kto nie prowadzi bloga, nigdy nie doświadczy tego co „czują blogerzy”, jak wygląda ich „praca”. Blogowanie to nie „produkty za free” i „kasa za twarz”. To czas, pomysł, zaangażowanie, treść i cała obróbka związana z tym, żeby wyszło dobrze 🙂

Odpowiedz
Iri Sunshine 26 listopada, 2016 - 9:05 pm

Haha, czwórka taka prawdziwa:D

Odpowiedz

Dodaj komentarz